4 mar 2024

TWIERDZA WEWNĘTRZNA: MIESZKANIE III, PRÓBY I OSCHŁOŚCI

Za nami już pierwsze kroki wejścia do zamku, które polegały z rozpoczęciem tej podróży poprzez poznanie i przyjęcie siebie, bycie tym, kim prawdziwie jesteśmy, bez ubierania masek i w końcu budowanie relacji z Bogiem i drugim człowiekiem. Idziemy krok dalej w naszej Twierdzy, coraz bardziej do wewnątrz. Dochodzimy do trzeciego mieszkania, w którym spotyka nas... niemiła niespodzianka, a dokładniej walka. Choć wydawać by się mogło, że po przejściu z drugiego mieszkania do trzeciego będziemy mieć chwilę na odpoczynku, pokoju i zwycięstwa to niestety nic z tego. Jeśli chcemy żyć i być musimy dać z siebie wszystko, co związane jest z wysiłkiem. W tym miejscu ascetyka zaczyna spotykać się z mistyką. Wciąż jesteśmy na etapie kształtowania naszego życia religijnego zgodnie z własnymi pobudkami, skojarzeniami, jakimiś wygodnym też dla nas spojrzeniem, ale Bóg zaczyna powoli przejmować inicjatywę, dokonując oczyszczeń naszych władz zmysłowych, co daje nam poczucie, że nasz wcześniejszy kierunek niekoniecznie był dobry. 


Trzeciomieszkaniowiec przechodzi przez okres próby miłości, która pozwoli mu wyrwać się z narcystycznego zapatrzenia w siebie i egoizmu. Następuje ustalenie programu życia duchowego i modlitwy. 

"Jak bogaty młodzieniec z Ewangelii"

  • 1-4: potrzeba czujności, nadal realne jest niebezpieczeństwo upadku;
  • 5-7: dusze z trzecich mieszkań uważają sie za nienaganne, więcej pokory!;
  • 8-9: prawidłowa postawa wobec tak szczodrego Boga.
"Szczęśliwy mąż, który boi się Pana"
(Ps 112,1)

Teresa tłumaczy, jak ważne są te słowa dla naszej duszy. Jeśli tylko nie zawrócimy podczas naszej podróży po komnatach twierdzy, będziemy podążać drogą pewną. Szczęśliwy to ten, który podąża pewną drogą swojego zbawienia.

"Dlatego mówię, córki, że szczęśliwość życia, o którą mamy prosić, ma być już taka sama w tym poczuciu pewności jak szczęśliwych w niebie; a co z tymi obawami przed upadkiem, skoro jedynym zadowolniem, które dana osoba odczuwa, jest zadowolenie, że zadowala Boga?" (3M 1,2)

To, co porusza mnie w kolejnych podpunktach to pokora autorki, którą ma, pisząc to dzieło. Ona doskonale wie, że współsiotry pragną, aby była bardzo święta, ale też zdaje sobie sprawę o swojej grzeszności. Wie, ile w swoim życiu straciła wyłącznie z własnej winy. Nie próbuje za to winić Boga - że za mało pomógł, nie interesował się czy o niej zapomniał. Nazywa się nędzną i zuchwałą kobietą - to takie typowe dla Teresy. Ta jej szczerość, umiejętność nazywania i określania stanu rzeczy, bez zbędnego lukru. Padają ważne słowa, które myślę, są ogromnym pokrzepieniem dla nas wszystkich:

"(...) a ponieważ ja nie mogę zmienić tego, jaką byłam, nie mam innego ratunku, jak tylko przylgnąć do Jego miłosierdzia i ufać w zasługu Jego Syna oraz Najświętszej Dziewicy" (3M 1,3).

To także zachęta do naśladowania Maryi, chęci i pragnienia czerpania od Niej w swojej codzienności, poznania Jej wielkości, piękna. Pokazuje to maryjną duchowość Karmelu.





Teresa, dokładnie w piątym punkcie pierwszego rozdziału, określa i opisuje duszę znajdującą się w trzecim mieszkaniu Twierdzy. Na pewno uczynił Pan tym duszą wielki dar, że przeszły dalej przez wcześniejsze komnaty, które związane były z wieloma trudnościami. 

Są to zatem dusze, które:

  • odczuwają wielkie pragnienia, aby nie znieważać Jego Majestatu, a nawet wystrzegają się grzechów powszednich, 
  • są miłośnikami praktykowania pokuty,
  • praktykują swoje godziny skupienia,
  • dobrze wykorzystują swój czas,
  • angażują się w dzieła bezinteresownej miłości wobec bliźnich,
  • są zawsze nienaganne w sposobie mówienia, ubierania się i kierowania domem, naturalnie te osoby, które go prowadzą.
Można powiedzieć, że jest to stan wielce pożądany i wydawać by się mogło, że nic nie stoi na przeszkodzie, by iść wyżej do kolejnych mieszkań. Ale potrzeba czegoś więcej niż same praktyki religijne. Stąd na tym etapie mogą pojawić się pierwsze stany oschłości na modlitwie. Choć nasze życie religijne przebiega harmonijnie, mamy wypracowany jego przebieg, potrafimy medytować, adorować Boga naszą miłością to nagle coś zaczyna się psuć. Dotychczasowe formy modlitwy nie dają nam zadowolenia i zaczynamy mieć poczucie, że wybraliśmy zły kierunek życia religijnego.

Tu jakoś bardzo przypomina się ósmy odcinek podcastu Zeszyty miłości pełne, w którym usłyszałam wspaniałe i inspirujące słowa, by czasem po prostu usiąść i pobyć z Panem Bogiem, iść z Nim na spacer, pobyć w ciszy. Potrzebujemy przełamywać różne schematy, aby poczuć tę relację bardziej. Czasem trzeba właśnie odłożyć te nasze modlitewniki, rozpiski, plany modlitwy, by dać się ponieść Duchowi Świętemu i być z Nim tu i teraz - tworzyć, działać, ewangelizować. Pójść ucieszyć się Panem Bogiem.




"Oschłości - próby wiary i miłości w nocy duszy"

  • 1-5: wielu tu dociera, ale dlaczego tak niewielu przechodzi dalej, kilka przykładów (majątek, dobre imię);
  • 6-9: na czym ma opierać się nienaganność naszego życia; błędna asertywność; pokora i pozostawienie samego siebie pozwalają pójść dalej;
  • 10-11: rozróżnienie pomiędzy odczuciami zadowolenia a smakami Boga;
  • 13-13: konieczny jest przykład i rada innej osoby; gotowość do posłuszeństwa, aby rozeznać postępy demona.

Kolejny podrozdział traktuje o wysiłku i podejmowaniu walki osobistej w celu przezwyciężenia czasu oschłości. Można pomyśleć - znów ta walka? Kiedy w końcu już jej nie będzie? Otóż, jak podkreśla o. Tomasz Alvarez OCD w swoim komentarzu:

"Wysiłek i walka oraz ludzka osobista odpowiedzialność trwają do ostatniego dnia życia, aż do ostatniego mieszkania Twierdzy wewnętrznej" (s. 58).

Święta interesuje jak najszybsze przejście do innego prądu chrześcijańskiego życia: działania Boga i Jego łaski w nas. Święta pisze o swoim doświadczeniu poznania ludzi, którzy zaczynali swoją drogę z wielkim entuzjazjem, z pozornym oddaniem swojej twierdzy Bogu, a które następnie w jakiś dziwny sposób zamykały się w spirali samych siebie, "nigdy nie dochodząc do oddania Bogu kluczy do twierdzy albo cugli życia". Teresa odczuwa wielki żal z powodu osób, które nie wytrzymują prób, której zostały poddane.

"Ostatecznie, ja nie znalazłam ani nie znajduję rozwiązania dla pocieszenia tym podobnych osób, chyba że poprzez okazywanie im wielkiego współczucia dla tej ich udręki (i prawdziwie odczuwa się je, widząc, że podlegają tak wielkiej nędzy) i nienegowanie ich sposoby rozumowania. Wszystkie te osoby są bowiem zgodne w swoim sposobie myślenia, że tak to odczuwają ze względu na Boga. I dlatego nie są w stanie zrozumieć, że jest to niedoskonałość, co stanowi kolejną pułapkę w przypadku ludzi tak bardzo zaawansowanych. 

Co do tego, że tak jest to odczuwane przez dusze, nie należy się zdumiwać, choć moim zdaniem, takie uczucie żalu wobec tym podobnych rzeczy powinno szybko przeminąć. Bardzo często bowiem Bóg chce, aby Jego wybrani odczuli swoja nędzę, i wtedy na moment oddala od nich swoją przychylność, gdyż nie potrzeba więcej - z całą pewnością - abyśmy bardzo szybko poznali kim jesteśmy sami z siebie" (3M 2,2).

Autorka dzieła podaje konkretne przykłady takich prób, np. poważne przeciwności finansowe, zbyt duża obfitność materialna, utrata własnego prestiżu, imienia, honoru, problemy ze zrowiem, troska o własne życie, a także pozorne "wyczerpanie" zasobów w naszej relacji z Bogiem.

Teresa pisze:

"To przekonaniu o słyszności ich racji pozostaje bowiem głównie skupione na nich samych; ich miłość nie jest jeszcze zdolna wyrwać je z takiego przekonania" (3M 2,7).

Co oznacza, że nasza miłość nie jest jeszcze tak silna, żeby unieść nas nad rozum. Na taki czas próby Teresa doradza, by zrezygnować z wyszukanych rozkoszy. Po pierwsze: POKORA. Lepiej wierzyć w to i uważać, że w naszym rozwoju duchowym zrobiliśmy do przodu mały kroczek, niż obnosić się z naszą duchowością, uważając, że już tak wiele mieszkań przeszłyśmy i jesteśmy tak bardzo pobożni i blisko Boga. Kłania się tu Mała Tereska i jej mała droga.

"A temu przemierzaniu tej drogi, o którym mówię, towarzyszy wielka pokora. I dzięki temu, jak sądzę, zrozumiałyście już, na czym polega błąd tych osób, które nie posuwają się naprzód. A my bądźmy raczej przekonane, że przeszłyśmy zaledwie kilka kroków i uwierzmy, że tak właśnie jest, a te kroki, którymi idą nasze siostry, niech nam się wydają bardziej skwapliwe, i nie tylko pragnijmy, ale również akceptujmy to, gdy inny uważają nas za najbardziej nielojalne ze wszystkich" (3M 2,8).

Kolejne porady dotyczą posłuszeństwa, unikanie izolacji i samowystarczalności, które utwierdzają nas w błędnym przekonaniu, że już tak wiele zdobyliśmy i na pewno dzięki nam samym, a prawda jest taka, że rozwój duszy możliwy jest jedynie z Bogiem. Próby, nasze krzyże dają nam poznać prawdę o nas samych. Prawdę, którą Bóg już zna.

Co ciekawe, podobno większość chrześcijan spędza w trzecim mieszkaniu większość swojego czasu. Aby ruszyć dalej musimy wciąż porządkować siebie, bardziej świadomie. Mądrość nabywa się przez zdobywanie doświadczenia. 

* * *

Oczywiście mój wpis nie wyczerpuje absolutnie tematu, które można poruszyć skupiając się na mieszkaniu drugim, ale na pewno stanowi zarys i inspirację do tego, by samodzielnie sięgnąć do wielkiego dzieła św. Teresy od Jezusa. 

Pytania, które możemy zadać sobie po przeczytaniu rozdziału dotyczącego trzeciego mieszkania:

  1. Czy wiem co oznacza termin "bojaźń boża"?
  2. Jakie próby codzienności nie pozwalają mi iść do przodu?
  3. Czy jestem trzeciomieszkaniowem?
  4. Czy dobrze wykorzystuje swój czas?
  5. Czy angażuję się w dzieła bezinteresownej miłości wobec bliźnich?
  6. Pokora - czym jest, a czym nie jest?

Książki, z których korzystam podczas tworzenia tekstów:

  1. Zamek wewnętrzny, św. Teresa od Jezusa, wyd. Flos Carmeli;
  2. Komentarz do Twierdzy wewnętrznej św. Teresy od Jezusa, Tomas Alvarez OCD, Wydawnictwo Karmelitów Bosych;
  3. Film na YouTube: Trzecie Mieszkanie - Twoja Twierdza Wewnętrzna - część 5. (youtube.com)


0 komentarzy

Prześlij komentarz

Dziękuję za zostawienie komentarza na moim blogu.