16 mar 2023

#SŁOWOZMAŁYMIKOBIETKAMI - ROZDZIAŁ VIII: JO SPOTYKA APOLLYONA

Och, jak wiele kolejny rozdział Małych kobietek może powiedzieć nam prawdy o nas samych! Tak dużo tu myśli, przesłań, morałów, które są bardzo potrzebne w naszej codzienności - wciąż i wciąż. Bo przecież do każdego z nas wracają co jakiś czas słabości, ułomności, z którymi przychodzi nam się zmierzyć. Takiej pokusie, by niestety znowu poddać się swojej popędliwości ulega Jo w kolejnej ważnej historii jakiej doświadczają siostry March. A wszystko zaczyna się dość niewinnie. No właśnie... Czy nie jest wam to znane? Gdy coś zaczyna się niepozornie - np. drobny "pstryczek w nos" bliskiej nam osobie, który ma być przecież jedynie słowną grą, prawdą pół żartem pół serio - a w rzeczywistości jest pierwszym krokiem do zupełnie niepotrzebnej nerwowej wymiany zdań z przyjacielem? Dla nas - niewinne słówka, dla innych - lawina przykrości i kąśliwych napomnień, które niewiadomo jak odebrać. W rozdziale Jo spotyka Apollyona widzimy jak mierzy się ona ze swoimi ciemnymi stronami, które wiążą się z jej brakiem cierpliwości, opanowania oraz nieumiejętnością kontrolowania wypowiadanych w kierunku drugiej osoby słów. A przecież wiemy jak ważne jest, by strzec swego języka. I chociaż sytuacja jakiej doświadcza jest trudna, to jednak nie zostaje z nią sama. Zawsze może liczyć na pomoc swojej mamy, która ma w sobie wiele mądrości, czułości, miłości. Choć sama także ciężko pracuje nad swoim charakterem, o czym postanawia podzielić się w rozmowie z Jo...


Rozdział ośmy zaczyna się od przygotowań Meg i Jo do wyjścia na nową sztukę w towarzystwie Lauriego. Beth jak zawsze była "w swoim świecie", a Amy, bardzo chciała wymusić na siostrach, by mogła wybrać się razem z nimi. One jednak tłumaczyły jej, że nie była zaproszona więc nie wypada wpraszać się bez uprzedzenia na jakiekolwiek spotkanie. Oczywiście taki argument nie spodobał się Amy i zaczęła odgrażać się niemiło Jo. Tej z kolei niewiele potrzeba, by pewne zaczepki zadziałały na nią jak płachta na byka - i tak zaczęły się przekamarzać. Podczas pobytu w teatrze Jo ciągle zastanawiała się nad słowami młodszej siostry, że jeszcze "pożałuje" i wciąż nachodziły ją myśli, co takiego może się wydarzyć...

Po powrocie do domu wydawało się, że wszystko jest dobrze - porządek w pokoju, na horyzoncie nie było nic podejrzanego. Dopiero następnego dnia, gdy Jo szukała swojego cennego zeszytu, w którym zapisywała swoje opowieści, będące być może początkiem jej pisarskiej przygody, okazało się, że Amy go spaliła. Dla Josephine był to cios prosto w serce, bo przecież drugi raz nie napisze tak samo wszystkich historii, nad którymi tak ciężko pracowała. Jeśli jeszcze nie czytaliście tego rozdziału - możecie sobie wyobrazić jej wybuch złości, żalu i potoku słów, który wypowiadała w kierunku Amy. O tej trudnej sytuacji dowiedziała się mama po przyjściu z pracy i oczywiście - rozumiała smutek Jo. Pani March porozmawiała z najmłodszą siostrą upominając ją, że to, co zrobiła było niedobre, nieprzemyślane i nie w porządku.  Amy szybko pożałowała swojego czynu, ale Jo nie chciała słyszeć o przeprosinach i pojednaniu. Urażona, niepogodzona z siostrą - poszła spać.

"Niech słońce nie zajdzie nad gniewem waszym, nie róbcie miejsca diabłu"
(Ef 4,26-27) 



Kolejnego dnia Jo wybrała się z Lauriem na łyżwy. Była to ostatnia okazja zanim stopi się lód. W tym czasie Meg poradziła Amy, by czym prędzej dołączyła do straszej siostry i wykorzystała okazję, by ją kolejny raz udobruchać. I tak też się stało. Jo widziała kątem oka, że Amy próbuje do niej się zbliżyć, ale duma nie pozwoliła jej, by wyruszyć jej naprzeciw. Gdy młodsza siostra chciała dogonić Josephine - trafiła na pękający lód i w kilka sekund znalazła się w wodzie. Jo wystraszyła się bardzo i popędziła razem z Lauriem na pomoc. A przecież doskonale wiedziała, że w tamtym miejscu lód był niepewny... Na szczęście nic poważnego się nie stało, ale po powrocie do domu Jo nie umiała sobie poradzić z tą sytuacją. Zdawała sobie sprawę, że wszystko to mogło potoczyć się o wiele gorzej...

Wieczorem Pani March rozmawiała ze zmartwioną Jo. Widziała, że wiele myśli ją trapi i zadręcza się, że mogła przecież uprzedzić siostrę, podjechać do niej, nie unosić się dumą. Co tu dużo pisać - dręczyły ją wyrzuty sumienia i mama widziała, że córka potrzebuje rozmowy. 

Jo, płacząc rozpaczliwie, mówiła do ukochanej mamy:

"To ta moja okropna popędliwość! Próbuję się z niej wyleczyć , czasem mi się wydaje, że już ją opanowałam, i wtedy wybucha z jeszcze większą siłą. Och, mamusiu, co ja mam robić? No co?"

"Czasem wydaje mi się, że gdy wpadnę w złość, to jestem zdolna do wszystkiego, robie się taka okrutna, mogłabym kogoś skrzywdzić i jeszcze się z tego cieszyć. Boje się, że kiedyś naprawdę zrobię coś strasznego, zmarnuję sobie życie i wszyscy mnie znienawidzą".

W Biblii możemy wyszukać wiele fragmentów, mówiących o cierpliwości, pilnowania swego języka, nieustannej pracy nad sobą oraz konsekwencjach, jakie poniesiemy, gdy nie będziemy tego przestrzegać. Przykładowo:

"Postaw, Panie, wartę na moich ustach, na wargach moich - warowną bramę. Nie dopuść, bym zwrócił swe serce ku sprawom niegodziwym, gdzie znalazłbym okazję do popełniania występków"
(Ps 141,3-4)

"Jeżeli komuś się wydaje, że jest pobożny , a nie powstrzymuje cuglami swojego języka  lecz serce swoje zwodzi, takiego pobożność próżna"
(Jk, 1,26)

"Waszemu słowu niech zawsze towarzyszy życzliwość, solą niech będzie przyprawione, abyście wiedzieli jak powinniście każdemu odpowiadać"
(Kol 4,6)

"Miłe ci jest każde słowo niosące zgubę i mowa podstępna. Dlatego Bóg usunie cię na zawsze, wyrwie cię jak chwast i wyrzuci jak najdalej od namiotu"
(Ps 52,6-7)

Kilka fragmentów o cierpliwości:

"Oto tu wytrwałość świętych, zachowujących przykazania Boga i wiarę Jezusa"
(Ap 14,12)

"Wiedzieć przecież powinniście, że próba naszej wiary prowadzi do wytrwałości. Wytrwałość natomiast niech osiąga czyn dojrzały, abyście dojrzali byli i cali, w niczym nie wykazując braków"
(Jk 1,3-4)



Zdążyliśmy już poznać dobrze Panią March i wiemy, że jest bardzo mądrą, kochającą i czułą matką. Dlatego także w tej sytuacji Jo mogła liczyć na jej pokrzepiające słowo. Poradziła córce, by w sytuacjach, które wyprowadzają ją z równowagi, czuje złość, brakuje jej pokory i cierpliwości - oddawała to wszystko Bogu. Modlitwa, samodyscyplina, ciągłe nawracanie, brak pychy i uczenie się trzymania na wodzy wypowiadanych słów są kluczem do zachowywania spokoju. 

"Gdzie wkradła się pycha, tam i pogarda, a usta pokornych zajmują się mądrością"
(Prz 11,2)

"Przed ruiną idzie pycha, a przed upadkiem - wypaczone myślenie"
(Prz 16,18)

"Pycha poniża człowieka, a Pan pokornych chwałą wywyższy"
(Prz 29,23)

"Tak wszystko ludziom czyńcie, jak chcielibyście, aby wam czynili"
(Mt 7,12)


Najpiękniejsze w tej rozmowie było podzielenie się własnym doświadczeniem. Pani March powiedziała Jo, że sama często również miała problemy z brakiem cierpliwości, ale to mąż nauczył ją opanowania. Zawsze, gdy widział, że coś wyprowadza ją z równowagi pokazywał jej znak - przykładał palec do ust, będący sygnałem, że czas na wyciszenie. To, co mnie ujmuje w tej relacji, małżeństwie to wzajemna pomoc i podnoszenie się, gdy jeden ze współmałożonków upada. Tak, jak zostało powiedziane to na Kursie Filip, na którym byliśmy z mężem. Zawsze jedna strona musi być silniejsza, by ciągnąć do góry tego słabszego. Kto wie? Może za jakiś czas ten silniejszy współmałżonek okaże sę być w czymś słabszy i ten, który był słabszy wcześniej - teraz pokaże swoją siłę? To piękne, gdy możemy tak prawdziwie sobie towarzyszyć.

"Mężowie, miłujcie żony, jak Chrystus umiłował Kościół i siebie za niego wydał"
(Ef 5,25)

"Jeśli, któraś o bliskich się nie troszczym a zwłaszcza w rodzinie, tej jest zaprzańcem w wierze i gorsza od niewierzącej"
(1 Tm 4,8)


Pani March wspomina także o tym, bym Jo strzegła się swojego "wewnętrznego nieprzyjaciela". Oczywiście ma tu na myśli złego, który tylko czyha, by zmarnować nam życie. Trzeba bardzo się starać - całym swoim sercem i duszą - aby opanować swoją popędliwość.

"Bądźcie trzeźwi, czuwajcie. Przeciwnik wasz, diabeł, krąży jak lew ryczący, szukając kogo pożreć"
(1P 5,8)

"Aby nie skorzystał na nas szatan, bo przecież dobrze znamy jego zmysły"
(2 Kor 2,11)

Patrząc na sam tytuł rozdziału - Jo spotyka Apollyona - można zadać sobie pytanie, kim on właściwie jest? Apollyon jest zaczerpnięty z powieści Wędrówka pielgrzyma. To postać demoniczna, którą Pielgrzym musi pokonać w swojej podróży. W tym przypadku moralnym demonem Jo jest jej porywczy temperament. Razem z Amy poddały się swojej ułomności, mściwym zachowaniom, zapominając o rodzinnej, siostrzanej miłości.  Młodsza siostra dopuściła się szkód, których nie da się już naprawiać - nie da się cofnąć czasu i uratować spalonego zeszytu. Jo zdaje sobie sprawę, że jej walka z Apollyonem dopiero się rozpoczęła – jej początkowa odmowa przebaczenia jest sprzeczna z chrześcijańskimi przekonaniami rodziny i tego, co wpaja im mama. Dlatego pani March podkreśla w rozmowie z córką, jak ważne jest, by strzec się diabelskich podszeptów. Ile razy my sami żałowaliśmy swoich czynów i słów, zrobiliśmy coś, czego nie dało się już cofnąć?

Jak walczyć ze słabościami? Modlitwa, wiara, pełne zaufanie Bogu. Relacja z Nim pomaga nam walczyć ze swoimi ułomnościami. Szukanie wskazówek w Słowie, Jego nauczaniu, bliskości. Na koniec, zostawiam piękne słowa Pani March, które warto sobie zapamiętać. Zapisać na kartce i nosić przy sobie...

"A jeśli jakoś sobie radzę, to dlatego, że mam potężniejszego niż ojciec Przyjaciela, który wspiera mnie i podtrzymuje na duchu. Moje dziecko, troski i pokusy twego życia dopiero się zaczynają, ale przezwyciężysz je wszystkie, jeśli nauczysz się wyczuwać siłę i miłość Ojca Niebieskiego, tak samo jak tego ziemskiego. Im więcej zaufania i miłości mu okażesz, tym bardziej się do Niego przybliżysz i mniej się będziesz oglądać na ludzką mądrość i władzę".

"Nie opierajcie swym nadziei na rządzących ani na ludziach, bo nie do nich należy wybawienie"
(Ps 146,3)

Czy coś do tych pięknych słów "mamisi" i fragmentu z psalmu mogłabym jeszcze dodać? Tym razem, postawię już kropkę.

Błogosławię, jeśli doczytaliście do końca! ♥




0 komentarzy

Prześlij komentarz

Dziękuję za zostawienie komentarza na moim blogu.