8 lut 2023

POŚLUB MNIE NAD RZEKĄ - WERONIKA PAWLAK

Wszystko byłoby takie proste, gdybyśmy znów byli w Sercowie! - wielokrotnie właśnie tak wzdychali bohaterzy z Żółtego Liceum, gdy już jako studenci, musieli mierzyć się z losami dorosłego życia - często posłani w miejsca oddalone nawet o tysiące kilometrów od ukochanej mazowieckiej idylli. Gdy szczerze kocha się miejse swojego dzieciństwa, wszystkie jego ulice, ścieżki, alejki, budynki - bardzo ciężko jest tak po prostu dać się ponieść światłom wielkiego miasta. Wracają krajobrazy, zapachy, odgłosy, które przypisane są w naszych wspomnieniach do konkretnych ludzi. Ludzi, którzy w naszym życiu są ważni, nadają mu sens. Z nimi codzienność ma inne kolory - ciepłe, klarowne, miłe dla oka i duszy. Ale są też i takie osoby, które w tym ukochanym miejscu wplotły nieco ciemniejszych barw - bo same tkwiły w ciemności. U nich także w mroku może pojawić się promyk światła. Poślub mnie nad rzeką to książka o miłości - do szaleństwa i wieczności. O wyzwaniach, decyzjach, nadziei, pięknych powrotach i niezwykłych darach od Pana, będących nowym życiem. Czy można żyć bez cudów? 



Weronika Pawlak zaprasza nas do towarzyszenia bohaterom Trylogii Sercowskiej na kolejnych etapach ich życia. Byliśmy z nimi w szkolnej, licealnej codzienności przeplatanej przygodami dziejącymi się na uliczkach ukochanego mazowieckiego miasteczka, a także gdy zostali studentami próbującymi odnaleźć się w stolicy, która zawsze witała ich zgiełkiem, szumem i zupełnie innym rytmem dnia. Czas na naszą obecność w ich dorosłym życiu. W codzienności między pracą, domowymi obowiązkami, kształceniem się, podejmowaniem trudnych decyzji, a gestami czułości, rozmowami, spacerami i wypowiedzianymi sobie "tak" przed Bogiem. 

Nasza kochana Faustyna zaraża jak zawsze pogodą ducha. Choć wiemy, że była kobietą drobną, wrażliwą na otaczające piękno - Boga, ludzi, przyrodę, zapisane słowo - to z pewnością też warto podkreślić, że imponuje swoją pracowitością. Podobnie Józef, który dzięki ciężkiej pracy, wyrzeczeniom, sumienności w nauce zostaje jednym z najlepszych kardiochirurgów w Polsce. Zanim jednak to nastąpi czeka go pilny wyjazd do Toronto, niedługo przed ich ślubem. Państwo Irysowscy? Tak! Ten tom jest pełen ich wspólnych historii - romantycznych, ciepłych, Bożych, ale też trudnych doświadczeń, z którymi muszą się zmierzyć jako małżeństwo. Czy ciężka do wyleczenia choroba Faustki pozwoli im na życie bez lęku?

Co słychać u utalentowanego muzycznie Tymka Piaska? Paryż nie pochłonął go do reszty, jego sercowe perypetie mocno się skomplikowały, by w ostateczności zostać zaklepanym przez... no właśnie. Przez Kogo? To jedna z historii, która najbardziej zaskakuje mnie w tej części Trylogii Sercowskiej!

"Boże, pomyślał, skoro doprowadziłeś mnie do tego miejsca, to wiesz, że to dobre miejsce" (s. 581).

Wiola i Piotr jako pierwsi z całej paczki powiedzą sobie "tak". Bóg tyle razy stawał między nimi, a dopiero teraz prawdziwie ich wypełni. Dzień ich ślubu stanie się podwójnie wyjątkowy. Już na zawsze kojarzony z mlecznym oddechem nowego życia.

Podobał mi się także wątek, w którym autorka kontynuowała historię Asi Jackowskiej. Patrząc na jej etapy życia można zaobserwować jak w totalnej ciemności powoli zaczyna być widać małą iskierkę światła. Mówi się, że nadzieja umiera ostatnia. Cieszę się, że mimo pobytu w więzieniu nie zabrakło Asi siły na to, by zacząć jeszcze raz układać sobie życie - spełniać marzenia, rozwijać talenty. Dać się pokochać - samej sobie, Jemu i pewnemu chłopakowi, który także był głodny domowego ciepła.

"Lud, który był pogrążony w ciemności, ujrzał wielkie światło"
(Mt 4,16)

"Ja jestem światłem świata. Kto pójdzie za mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia"
(J 8,12)



Choć wszyscy bohaterowie wnoszą w tę powieść wiele ciekawych wątków, historii, dialogów - to zdecydowanie małżeństwo Irysowskich zawsze powodowało u mnie uśmiech na twarzy. I chociaż oboje mają kilka sytuacji, zranień z przeszłości, które może nie do końca zostały przepracowane to widać, że ich relacja - budowana od początku na skale, solidnym fundamencie - przekłada się na ich miłość, zaufanie, budowanie rodziny w późniejszych latach. Bóg jest obecny w ich codzienności, rozmowa z Nim jest dla nich naturalna i trzeba przyznać, że to Faustyna nauczyła Józefa takiej Bożej wrażliwości. Cierpliwie, pomału, nienachalnie - głównie przez świadectwo swojego życia, doświadczeń pokazała mu, że On jest przy nim zawsze. Irysowski pięknie spełniał się jako głowa rodziny. Niczym św. Józef - troskliwy, spokojny, zawsze blisko. Gdy obserwowałam to jak od licealistów stali się odpowiedzialnymi rodzicami, dbającymi o ognisko domowe, jeden fragment z Ewangelii według św. Mateusza często wracał do mnie w myślach:

„Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. 
On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony” 
(Mt 27,24-25)

W rozdziale Symbol miłości na ścianie domu, kiedy ks. Mariusz w prezencie przynosi Irysowskim poświęcony krzyż na ścianęprzeczytamy:

"A więc znów tu był. Znów musili znaleźć w sobiewiele siły, by go unieść. Tak się ludziom wydaje - trzeba siły. A tak naprawdę krzyż uniosła Miłość. I to jej potrzeba najwięcej" (s. 542).

...i z pewnością w tej książce, jak i całej Trylogii Sercowskiej, tej Miłości nie brakuje!




Książka Poślub mnie nad rzeką została podzielona na dwie części. Krótko opisując - to życie przed małżeństwem Irysowskich i po. Autorka postarała się maksymalnie na tyle, ile to możliwe, przelać na papier dalsze losy wszystkich przyjaciół z Żółtego Liceum tak, by zaspokoić ciekawość czytelników, którzy przecież wiedzą doskonale, że ten tom kończy już całą trylogię. Wiem, że jest to seria wymagająca czytelniczo pod względem czasu, jaki trzeba poświęcić na jej przeczytanie, ale zawsze powtarzam, że nie można się zrażać, co do ilości stron książki. Weronika Pawlak jest niezwykle wrażliwą osobą, oczytaną, dostrzegającą piękno we wszystkim, co ją otacza. Widać to wyraźnie w jej wyrobionym już narracyjnym stylu pisania - pełnym dialogów, opisów, ciekawie rozwijającej się fabule. Szczególnie ujmuje mnie jej nieszablonowy klucz przyjęty już od pierwszego tomu, gdzie kursywą wyróżnia istotne zdania, pojedyncze wyrazy. Wiele z nich dotyczyło naszego Stwórcy, ale też było sporo takich, nad którymi zastanawiałam się, dlaczego akurat ten? W ramach tekstu literackiego można wprowadzać wiele innowacji, neologizmów, zmian językowych, wyrazowych - więc wyróżnianie konkretnych słów kursywą także jest ciekawym rozwiązaniem, a już na pewno odznacza się oryginalnością.




Moja przyjaciółka, Klaudia Naczke-Wójcik, napisała o tej książce:

"Weronika Pawlak po raz trzeci kradnie serca czytelników! Na pozór historie jakich wiele: rozterki młodości, dorastanie, szkoła, studia, a jednak opowieść o paczce przyjaciół z Sercowa pochłania tak bardzo, że od książki nie sposób się oderwać!".

I tego życzę wszystkim czytelnikom Trylogii Sercowskiej. By skradła wasze serca, wzruszyła do łez i sprawiła, że pozornie proste historie staną się wyjątkowe, a mazowiecka idylla okaże się miejscem, do którego będziecie wracać z miłością. "Bo jak widać miłości z Żółtego Liceum się nie zapomina" (s. 451).

"Każdy ma swoją Miłość" (s. 581)

Ogromnym wyróżnieniem i zaszczytem było dla mnie objąć Trylogię Sercowską patronatem medialnym, a na dwóch tomach podzielić się także krótką oceną, tzw. blurbem. Jeśli chcecie poznać pozostałe wpisy na temat książek Weroniki Pawlak, zapraszam:




SZCZEGÓŁY KSIĄŻKI:
Autor: Weronika Pawlak
Okładka: miękka
Ilość stron: 888
Premiera: 01.12.2022
Wydawnictwo: Wydawnictwo Esprit

0 komentarzy

Prześlij komentarz

Dziękuję za zostawienie komentarza na moim blogu.