Zapewne każda mama potwierdzi moje słowa, że macierzyństwo to wspaniała przygoda, cudowny dar i doświadczenie, które zmienia nas pod każdym względem. Nasza wrażliwość jest inna, emocje, których doświadczamy są inne, nowe. Liczy się dla nas przede wszystkim dobro małego człowieka. To zrozumiałe i naturalne, bo tak działają kobiece instynkty - opiekunka stada - takie właśnie jesteśmy. Ale chyba każda "opiekunka" ma czasem momenty słabości - nachodzą nas myśli, że źle spełniamy swoje obowiązki, staramy się za mało, a inne mamy bardziej, kogoś innego dziecko lepiej się rozwija, pewnie ja robię coś źle. Ten gorszy czas potrafi nieźle namieszać w naszym wewnętrznym spokoju i spowodować, że czujemy się kiepskimi mamami, chociaż w oczach naszych pociech jesteśmy opoką i bezpieczną przystanią. Jak nie dać się zwariować? Skąd czerpać wiedzę o emocjach naszych i naszych dzieci? Swoją wiedzą i doświadczeniem dzieli się z nami Zuza Skrzyńska, Wysoko Wrażliwa mama dwójki dziewczynek. Sama czerpię od niej ogrom wiedzy i między innymi właśnie dzięki jej pomocy, udało mi się wytrwać na restrykcyjnej diecie podczas karmienia piersią. Zuzanna Skrzyńska mówi o pomocy, której czasem nam brak i wsparciu, które dodaje nam skrzydeł.
JAGOO: Zuza, jak to jest, że z osoby nieprzepadającej za dziećmi stałaś się poniekąd wzorcem mamy?
ZUZA: O to musiałabyś chyba zapytać moje obserwatorki na Instagramie. A tak serio to myślę, że sporo mam ma po prostu podobnie. Ja kocham moje córki bardzo, ale dzieci jako takich nigdy specjalnie nie lubiłam. Kiedyś nie przypuszczałam nawet, że mogłabym zechcieć mieć dzieci. Ale... to się z czasem zmieniło.
Z tym wzorcem mamy to nie wiem, czy taka jestem wzorcowa, do naśladowania. Zwyczajnie mówię o tym, jak może wyglądać macierzyństwo. Zwłaszcza te jego trudniejsze strony. I chyba to "zwyczajnie" to jest słowo klucz, które sprawiło, że tyle mam czerpie ode mnie inspiracje. Zwyczajnie, czyli bez lukrowania rzeczywistości.
To Twoje drugie podejście z kontem na Instagramie ukierunkowanym na macierzyństwo. Co dała Ci ta dłuższa przerwa? Pozostając w temacie Instagramu. Czy nie denerwują Cię konta przekłamujące rzeczywistość? Idealizowanie może przeciętną osobę wprawić w niezłe kompleksy!
Tak, to moje drugie podejście. Poprzednie konto skasowałam z dnia na dzień, mimo dużej ilości obserwujących. Przytłaczała mnie ta instagramowa rzeczywistość. Idealizacja. Udawanie. Chociaż na tym polega fenomen social mediów. Można mieć w nich całkiem inne życie, jakie tylko sobie wymyślimy. Czułam, że nie ma tam miejsca na moją prawdziwość, bardzo przejmowałam się krytyką innych.
Kilka razy zrobiłam sobie miesięczną przerwę od mediów społecznościowych i widziałam, że bardzo mi to służy, że moja głowa odpoczywa. Więc kiedy Instagram mnie przytłoczył, a było to w momencie, gdy powiedziałam, że jestem w drugiej ciąży, po prostu go sobie odpuściłam. I nie nastawiałam się na powrót. Ale wróciłam, bo społeczność mam na Instagramie dawała mi dużo wsparcia i ponownie chciałam z niego czerpać. W międzyczasie zmieniło się moje nastawienie i przestałam się przejmować niewspierającymi wiadomościami od innych osób.
Czy odkąd odkryłaś, że jesteś osobą wysoko wrażliwą, zmieniłaś swoje podejście do macierzyństwa? A może do całej swojej codzienności?
Przede wszystkim odetchnęłam z ulgą. Odkrywając swoją Wysoką Wrażliwość zorientowałam się, że nie jestem "przewrażliwiona", "płaczliwa" i "ciągle przesadzam". 10-15% osób na świecie to osoby
Wysoko Wrażliwe, o wyjątkowej empatii, dostrzegające, czujące i rozumiejące więcej. Z jednej strony to potrafi być upierdliwe, z drugiej to ogromna wartość, zaleta, a często nawet przewaga.
Cały czas uczę się świadomie czerpać z tej mojej wrażliwości. Wspierać się nią a nie dowalać. Jakiś czas temu zaczęłam działać zgodnie z zasadami self-reg i łatwiej jest mi wrócić do równowagi, gdy czuję mocniej i ciężko mi z tymi trudniejszymi emocjami.
Na pewno sporo sobie odpuściłam. Nie biczuję się w myślach, nie zawstydzam samej siebie tym, że płaczę czy wybucham. Staram się więcej relaksować, na ile się da i nie brać na siebie za dużo rzeczy na raz. A wiadomo, że matka jak ośmiornica, czasem działa tak, jakby miała osiem rąk, a ciągle ma jednak dwie.
Piszesz e-booka. To będzie takie kompendium wiedzy o emocjach zarówno mamy jak i dziecka?
Piszę e-booka o złości i trudnych emocjach w macierzyństwie. To będzie książka o mamach i dla mam. Jednak wiadomo, że trudne emocje u mamy to często odpowiedź na trudne emocje u dziecka. Więc i o dzieciach trochę będzie.
Pisząc tę książkę skupiam się głównie na tym, jakie trudne emocje może odczuwać mama na różnych etapach macierzyństwa i jak sobie z nimi radzić, żeby żyło się lżej. To nie będą żadne pierdolety, pseudonaukowy bełkot, tylko sam konkret. Chcę pokazać i dać innym mamom praktyczne i sprawdzone rozwiązania. Pokazać, jak można ogarnąć swoją złość, zyskać nad nią kontrolę. Jak radzić sobie z trudnymi emocjami, kiedy już się pojawią. Świadoma praca ze swoimi emocjami przekłada się wprost na umiejętność wspierania dziecka, gdy czuje się źle.
Wiem, że mamy mają mało czasu na czytanie. Dlatego ten e-book to będzie pigułka wiedzy. Wybranych narzędzi, przydatnych wskazówek, informacji zaczerpniętych z różnych książek z dziedziny psychologii, ale też moich własnych doświadczeń. Nie piszę o niczym, czego sama nie sprawdziłam.
Czego najbardziej się bałaś wraz z pojawieniem drugiego dziecka? Ola jest dzieckiem bardzo wymagającym, przywiązanym do mamy. Obawiałaś się jak przyjmie w domu nowego członka rodziny?
Obawiałam się głównie tego, że druga córka będzie tak samo wymagająca jak pierwsza. Wymagająca stałej uwagi. Bałam się, że tego nie ogarnę, że nie dam rady się rozdwoić. No i nie dałam rady. Ale teraz rozumiem, że rozdwojenie się jest zwyczajnie niemożliwe.
Opieka nad dwójką dzieci to ciągłe ustalanie priorytetów, często wybór tego, którym dzieckiem się zajmę, podczas gdy drugie będzie musiało poczekać. I nie ma w tym nic złego. Dzieci uczą się, że nie wszystkie ich potrzeby mogą być zaspokajane od razu, że czasem to niemożliwe i trzeba poczekać.
O przywiązanie do mnie jakoś specjalnie się nie martwiłam. Ola jest mocno przywiązana również do taty. Akceptuje jego obecność w nocy, kiedy się budzi i czegoś potrzebuje. Mąż od początku jest bardzo zaangażowany w wychowanie dzieci, więc nie bałam się, że to wszystko spadnie na mnie.
Jasne, Ola będąc w stresie po pojawieniu się młodszej siostry potrzebowała mnie wyjątkowo mocno. I na ile to było możliwe, starałam się tę potrzebę zaspokoić.
Mamy wiele wspólnego. Dwójka małych dzieci (w podobnym wieku), całymi dniami jesteśmy praktycznie zupełnie same z obowiązkami, ale mimo wszystko na koniec dnia zamiast iść spać to jednak staramy się spełniać w naszych pasjach. W moich oczach jesteś nie tylko świetną mamą, ale też ambitną i pracowitą kobietą. W jaki sposób odpoczywasz? Skąd czerpiesz energię na dodatkowe zajęcia? (to pytanie, która ja dostaję najczęściej :))
Dziękuję Ci za tak miłe słowa. Ja jeśli mam ciężki dzień, to wieczorem jestem wdzięczna, że on się już kończy i... idę spać. Tak naprawdę pracuję nad swoimi projektami co drugi, trzeci dzień. I nie są
to jakieś zabójcze ilości czasu. Czasem uda się jedną, dwie godziny, a czasem dziesięć minut. Nadrabiam w weekendy, jeśli dzieci mają dobry dzień i nie potrzebują mnie cały czas. Wtedy mąż zajmuje się nimi przez dwie godziny, a ja mogę zamknąć się z laptopem w sypialni.
Odpoczywam na wieczornych spacerach z psem. Kiedy mogą wziąć kąpiel bez widowni, albo w spokoju poleżeć kwadrans na macie do akupresury. No i codziennie rano odsypiam noc przez jedną, dwie godziny. Mąż przejmuje wtedy dziewczynki.
Tworzysz dla mam piękne notatki z macierzyństwa. Robisz świetną robotę i naprawdę pomagasz innym kobietom. No właśnie. Jak to jest z tym pomaganiem. Czy czujesz, że to wsparcie, które dajesz innym jest taką Twoją misją do wykonania?
Tak czuję, inaczej chyba w ogóle bym tego nie robiła. Sama kiedyś zyskałam bardzo dużo wsparcia od innych mam. Właśnie na Instagramie, na różnych grupach na Facebooku. Chciałabym się odwdzięczyć. No i marzy mi się, żeby nam, mamom, żyło się po prostu lżej. Wierzę, że to jest możliwe dzięki wzajemnemu wsparciu i odczarowaniu wizji idealnego macierzyństwa, w którym nie ma miejsca na żal, złość czy zwyczajne wyczerpanie baterii.
Twój ogrom wiedzy mógłby zawstydzić nie jednego specjalistę. Czy zdarza się, że mamy, które Cię obserwują, zasypują Cię zdjęciami z niepokojącymi objawami swoich dzieci i proszę o zdiagnozowanie? Jeśli tak, jaki masz do tego stosunek?
Zdarzało się to swojego czasu bardzo często. Bywałam też traktowana jak psychoterapeutka. Nie jestem żadnym specjalistą i nie udzielam konsultacji. Nie biorę odpowiedzialności za problemy zdrowotne mam, które do mnie piszą, ani za problemy ich dzieci.
Jakiś czas temu przypięłam na Instagramie story pod tytułem "ZASADY" i tam podkreślam, że nie odpowiadam na wiadomości z prośbą o porady, których powinien udzielić specjalista. Pediatra, psycholog, neurologopeda, dietetyk czy stomatolog. Dzięki temu takich wiadomości dostaję o wiele mniej.
Wsparcie mężów/partnerów w połogu jest dla kobiety bardzo ważne. Często jest tak, że gdy połóg się kończy, nocne wstawanie partnerów także. Jak uświadamiać mężczyzn, że nocna opieka nad dzieckiem - usypianie, podawanie smoczka, zmiana pieluchy - to także ich obowiązek?
Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, bo... ten problem mnie nie dotyczy. Swojemu mężowi nigdy nie musiałąm tego tłumaczyć. Dzieci są wspólne, więc wspólnie się nimi zajmujemy. "Tradycyjny" podział, który często panował w naszych rodzinnych domach, potrafi być bardzo krzywdzący. Niezależnie od tego, kto sprawuje opiekę nad dziećmi przez większą część dnia, a kto pracuje zawodowo, zarówno mama jak i tata są odpowiedzialni za dzieci.
No i umówmy się, kobieta na urlopie macierzyńskim czy wychowawczym nie jest na żadnym urlopie! Nie "siedzi" w domu z dziećmi. To może być cholernie trudne zadanie, opiekować się na co dzień dzieckiem i to w pojedynkę. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że praca nad stawianiem granic i własną asertywnością ułatwia rozmowy o podziale obowiązków. Daje przestrzeń do tego, by bez wyrzutów i agresji poprosić o pomoc i rozmawiać o tym, co nam nie pasuje.
Mówiłam o tym kiedyś podczas spotkania na live na temat asertywności i reagowania na zachowania, które przekraczają nasze granice. Nagranie jest dostępne na moim IGTV.
Najbardziej absurdalna rada od osób trzecich dotycząca karmienia piersią to..?
"Nie karm tak często, bo przekarmisz dziecko". A potem wszystkie teksty dotyczące tego, jak to mleko cudownie zmienia się w wodę, a karmienie po roczku to już zboczenie.
P.S.
Podaj jeden racjonalny powód, dlaczego nie byłyśmy jeszcze razem na kawie, a dzieli nas tylko jedna ulica? :)
Haha, nie mam pojęcia, dlaczego jeszcze się nie spotkałyśmy! Trzeba to koniecznie nadrobić :)
Dziękuję za poświęcony czas na odpowiedzi. Spełniaj się w tym, co robisz. Życzę Ci wszystkiego dobrego :)
Dzięki!
0 komentarzy
Prześlij komentarz
Dziękuję za zostawienie komentarza na moim blogu.