28 lut 2023

#SŁOWOZMAŁYMIKOBIETKAMI - ROZDZIAŁ VII: AMY W DOLINIE PONIŻENIA

Patrząc na kolejny rozdział książki Małe Kobietki Louisy May Alcott myślę sobie o wszystkich tych sytuacjach, w których sama czułam się (lub chociaż w jakimś stopniu podobnie) jak Amy - główna bohaterka kolejnej opowieści. Wiemy z tej historii, że jakiś czas temu srogi nauczyciel zabronił przynoszenia do klasy limon, które uczniowie zajadali ukradkiem na lekcjach. Był to według nich jakiś punkt honoru, odwagi, a nawet i władzy - bo przecież ten, kto je kupił i przyniósł do szkoły - nie uchodził za sknerę i w oczach koleżanek stawał się wyjątkowo lubiany i szanowany. Jak wiecie z poprzednich rozdziałów, Amy od jakiegoś czasu miała skłonności do zarozumialstwa i próżności, więc połakomiła się, by pożyczyć pieniądze na 25 limon i zanieść je ukradkiem na lekcje. Zawsze w sytuacjach, w których łamiemy jakieś zasady, regulamin, nasz wybór wiąże się z pewnym ryzykiem, że przecież nasz występek wyjdzie na jaw i poniesiemy tego konsekwencje. Czy "zakazany owoc" jest wart chwili uwagi nowych koleżanek?



Historię zawartą w rozdziale Amy w Dolinie Poniżenia można dość krótko streścić. Mianowicie, Amy, zaślepiona swoją chwilą chwały, uwagi, podziwu łamie wcześniej ustalony regulamin i przynosi do szkoły limony. Oczywiście szybko znajduje koleżanki, które chcą nagle się z nią przyjaźnić - jedna zaprasza ją na przyjęcie, inna chce ją wyręczyć w zadaniu - wszystko po to, by ta podzieliła się "zakazanym owocem". Są także takie, które czują się urażone, bo pokazując w tym momencie swoją wyższość, Amy je odtrąca, trochę odpłacając się za wcześniejsze bolączki w ich relacji. Nie zdawała sobie jednak sprawy, że to może poważnie obrócić się przeciwko niej. Odrzucona koleżanka wyjawia sekret Amy i wieść o przyniesionych limonach trafia do bardzo surowego nauczyciela, pana Davisa. W książce jest on opisany nawet jako:

"nerwowy dżentelmen o tyrańskich zapędach, który nie ma za grosz talentu pedagogicznego" (s. 11) 

Możemy się o tym przekonać, gdyż bez litości zaprasza Amy na środek klasy, by ta przyznała się, czy rzeczywiście złamała regulamin. Na początku młoda dama chciała jeszcze kombinować - przyznać się do kilku limon, a większość zostawić... ale w ostateczności wszystkie owoce musiała wyrzucić przez okno. Pech chciał, że trafiły w ręce chłopaków, z którymi od dawna miała na pieńku. Podwójne nieszczęście!

"Niech każdy bada swój postępek, wtedy w sobie znajdzie powód do chluby, a nie w drugim. Bo każdy nieść będzie swój własny ciężar"
(Ga 6,5)

Mało tego. Pan Davis, w swoim szale zdenerwowania, poprosił, by Amy wystawiła rękę. Dostała karę cielesną w postaci uderzeń w dłoń, a także do końca zajęć musiała stać na środku klasy. Wyobrażacie sobie to? Stoicie na środku klasy, z bolącą dłonią i piekącymi policzkami od wstydu. Wszystkie oczy skierowane są na was. Czy mogła być jakaś gorsza kara niż publiczne poniżenie? Amy wie także, że to nie koniec jej udręki. Będzie musiała jeszcze zmierzyć się z przyznaniem przed rodziną, co spotkało ją w szkole. A było to konsekwencją jej błędnych decyzji, nieuczyciwości, chęci przypodobania się innym, pragnienia bycia w centrum uwagi. Ale chyba nie takiej atencji oczekiwała...

"Kto swoją bezbożność ukrywa, nie zazna pomyślności, a kto sam przyzna się do zarzutów, zyska przychylność"
(Prz 28,13)

Ku jej zaskoczeniu, pani March, nie dała się wytrącić z równowagi. Sposób karania nauczyciela bardzo jej się nie podobał - nie była zwolnienniczką kar cielesnych. Uważała także, że towarzystwo koleżanek ze szkoły, wcale nie służyło Amy. Nie żałowała jej z powodu utraconych owoców, bo zdawała sobie sprawę, że złamała regulamin i musiała ponieść za to jakieś konsekwencje, ale niekoniecznie w tak drastyczny sposób. Wie jednak, że to, co teraz przechodzi, w przyszłości może wyjść jej na dobre. Zauważyła, że córka robi się nieco zarozumiała i próżna, mimo swoich zdolności i dobrych cech, więc taka lekcja może nauczyć jej pokory. Najlepiej swoje talenty wykorzystywać w cichości, ze świadomością, że się je posiada, pamiętając, że największym urokiem jest... skromność.

"Próżność zepsuje największego geniusza" (s. 141)

"Gdzie wkradła się pycha, tam i pogarda, a usta pokornych zajmują się mądrością"
(Prz 11,2)

"Przed ruiną idzie pycha, a przed upadkiem - wypaczone myślenie"
(Prz 16,18)

"Pycha poniża człowieka, a Pan pokornych chwałą wywyższy"
(Prz 29,23)


Na samym początku wpisu określiłam limony jako "zakazany owoc". Takim wyrażeniem nazywamy coś zabronionego, przez co ta rzecz wydaje się jeszcze bardziej pociągająca i atrakcyjna. Często, aby skosztować zakazanego owocu, człowiek gotów jest poświęcić swoje ideały i wartości. Oczywiście ma to swoją historię biblijną, którą doskonale znamy. Drzewo poznania dobra i zła i zakazane jabłko, które zdecydowała się zerwać Ewa. Decyzja ta miała swoje skutki w grzechu, a wynikała z nieposłuszeństwa, złamania zasad i próśb samego Boga. Co więcej, często nasze decyzje odbijają się na życiu innych osób, które są obok nas. W Księdze Rodzaju mówimy oczywiście o Adamie i każdym innym człowieku, który rodzi się z grzechem pierworodnym. Z naszą Amy było podobnie - kupiła zabronione limony, co w rezultacie doprowadziło ją do surowej kary, wstydu i grzechu także. Próżność, ocenianie innych z góry, kłamstwo, chęć bycia ponad kimś innym, zarozumialstwo. Do tego wszystkiego inne dziewczęta także były kuszone tym złem, bo przecież także chciały spróbować limon.

"I kobieta zobaczyła, że to drzewo ma owoce rzeczywiście dobre do spożycia, że miło jest oczom na nie popatrzeć i że dojrzały do tego, by ich skosztować. Wzięła więc z niego owoc i zjadła. Dała go też po sobie swojemu mężowi. Zjedli oboje. Wtedy obojgu otwarły się oczy i uświadomili sobie, że są nadzy"
(Rdz 3,6-7)

* * *

Chyba każdy z nas zachował się w swoim życiu choć raz tak jak Amy - nie do końca byliśmy sobą, bo kierowaliśmy się chęcią zaimponowania innym. Nawet kosztem złamania zasad, prawdy, regulaminu, wcześniejszych ustaleń. Jak widać - nie wynika z tego nic dobrego. Wcześniej czy później i tak będziemy musieli zmierzyć się z konsekwencjami naszych wybór. A przecież odpowiedzialność za swoje czyny jest tak istotna. Potrzeba nam pokory, skruchy, żałowania swoich win, nauki na przyszłość. Nie pokładajmy nadziei w drugim człowieku - koleżankach, kolegach, tym bardziej takich, przy których nie jesteśmy sobą. Pani March dobrze zauważyła, że towarzystwo tamtych dziewczyn z klasy nie służy Amy. Może czas także przyjrzeć się naszym relacjom? Czy są w naszym życiu takie, które zdecydowanie nam nie służą? A może takie, w których to my powinniśmy bardziej postarać się o lepszą komunikację i większą szczerość?

Jedno jest pewne - gdy jesteśmy strudzeni - wołajmy do Pana! To On potrafi w nas stworzyć na nowo serce czyste.

"Przyjdźcie do mnie wszyscy ciężko pracujący i mocno obarczeni, a ja wam przyniosę ulgę"
(Mt 11,28)

"Boże, ukształtuj we mnie serce czyste; odnów w mym wnętrzu ducha prawego"
(Ps 51,12)


Błogosławię, jeśli doczytaliście do końca! ♥

0 komentarzy

Prześlij komentarz

Dziękuję za zostawienie komentarza na moim blogu.