Gdy pierwszy raz spotkałam się z określeniem, że "starość się Panu Bogu nie udała" miała w sobie mieszane uczucia. Naprawdę, Bóg pozwoliłby sobie na taką niedoskonałość? Przed oczami miałam moje dwie babcie i dziadka, którzy są już leciwi, schorowani ale na szczęście jeszcze samodzielni. Nam, młodym, wydaje się, że okres starości jest oddalony od nas niczym odległość świetlna, a przecież wiemy doskonale, że czas pędzi nieubłagalnie i nie istnie w życiu przycisk pauzy. Starość zapewne jest piękna, gdy można przeżywać ją świadomie, przytomnie, samodzielnie i z godnością. Starsze osoby boją się obarczać swoimi schorzeniami swoich bliskich, którzy nie dość, że mierzą się z własnymi problemami to jeszcze muszą pamiętać o nich każdego dnia. Według nich to kłopot i wolą żyć po cichu, cierpieć tak, aby nikt nie widział. W książce Wdzięczność Delphine se Vigan, leciwa bohaterka zdaje sobie sprawę z tego, że już nigdy nie będzie lepiej z jej zdrowiem. Jak sama o sobie mówi "Starzy ludzie, uwierz mi, to duży ciężar" (s.24). Czy znajdą się osoby, które mimo wszystko, będą chciały zmierzyć się z tym ciężarem?
Michka to starsza kobieta, chorująca na afazję. Z każdym dniem traci zdolność mowy - przekręca wyrazy, nie pamięta poprawnych zwrotów. Jak wiadomo, życie to myśli, a żeby myśleć, trzeba używać słów. Są nam one niezbędne do prowadzenia dialogu, porozumiewania się. Trafia do domu opieki, gdzie codzienne uczestniczy w ćwiczeniach z logopedą, Jerome. Choroba jednak postępuje, a między bohaterką, a lekarzem tworzy się nić przyjaźni.
Jedyną osobą, która odwiedza i wspiera Michkę jest Marie, jej bardzo bliska sąsiadka, której w dzieciństwie uratowała wręcz życie. Myślę, że prócz prawdziwej i szczerej miłości do tej starszej kobiety, Marie czuła ogromną wdzięczność za to, że kiedyś przygarnęła ją pod swój dach i otaczała opieką, gdy tylko tego potrzebowała. Teraz ona chciała ją otulić - rozmową, czułym gestem, słowami, których Michka z każdym dniem miała w swojej pamięci coraz mniej.
Pierwszy raz czytałam książkę spod pióra Delphine de Vigan i przyznam, że jestem zachwycona. Książka składa się z krótkich rozdziałów o zmienne narracji - sytuacja widziana przez dwie osoby, Marie i Jerome. Każdy z nich przeżywa relację z Michką na swój sposób, ale na pewno nie jest im obojętna. Walczą o jej dobre samopoczucie i godne życie do samego końca.
Oprawa: zintegrowana
Ilość stron: 176
0 komentarzy
Prześlij komentarz
Dziękuję za zostawienie komentarza na moim blogu.