Zastanawialiście się kiedyś, co najlepiej formuje nasze życie? Jakie wydarzenia, uczucia, doświadczenia? Mówi się, że człowiek uczy się na własnych błędach. Jasne, zgadzam się z tym, pod warunkiem, że z tej pomyłki wyciągniemy konkretne wnioski. A co jeśli ktoś nic złego nie zrobił, tylko został fałszywie oskarżony o czyny, których nie popełnił? Jak takie trudne i bolesne doświadczenie wpływa na człowieka? Co wtedy myśli i jak sobie z tym radzi? Zwłaszcza jeśli jest kapłanem z nieograniczonym szacunkiem do Kościoła i niekończącej się miłości do Boga, a oskarża się go o herezje, których nie popełnił. Mowa o ks. Dolindo Ruotolo, który uważał, że dzieło nie może się narodzić z niczego innego, jak z pełnego poświęcenia. Czy cierpienie, wewnętrzne rozdarcie i ból duszy można zachowywać w swoim sercu z pokorą i traktować jak skarb?
Don Dolindo, chociaż pokornie przyjmował na siebie cały ból, to nie pozostał w tej całej sytuacji bierny. Trwał w wierze, jak dzielny wojownik Jezusa, powierzając mu swoje życie. Zawsze powtarzał, że wszystko robi na Chwałę Pana i Jemu zawierza swój los. Czytając jego listy mam wrażenie, że wchodzę w głąb jego cierpiącej duszy. Co czuje ks. Dolindo? Jak sobie radzi z samotnością i co sądzi o cierpieniu?
Zacytuję kilka fragmentów, które szczególnie trafiły do mojego serca:
"W cierpieniu człowiek dużo się uczy i należy skorzystać z tej sposobności, by się udoskonalić w miłosierdziu i współczuć każdemu, kto cierpi z jakiegokolwiek powodu" (s. 48).
"Chrześcijańskie pomniki są piękne jedynie wtedy, gdy zostały wybudowane z miłości do Boga i jednocześnie z pokory" (s. 52).
"Jakkolwiek bolesny będzie stan próby, jest to bardzo szczególny dar Boga i należy być za niego wdzięcznym - właśnie wtedy trzeba nam czuć Jego szczególną bliskość" (s. 84).
"Dlatego właśnie milczę i składam te wielkie cierpienia w sercu Jezusa. Chcę spełniać Wolę Bożą i teraz to właśnie jest moim jedynym zmartwieniem. Przyjdzie być może czas, w którym będę tęsknił za tym moim aktualnym uwięzieniem" (s. 114).
Lektura listów ks. Dolindo skłoniła mnie do wielu przemyśleń, zwłaszcza w kontekście cierpienia. Na co dzień często mierzymy się z własnymi problemami, mówi się nawet, że każdy musi nosić na barkach swój krzyż. Czy łatwiej będzie mi teraz znosić moje udręki, problemy, cierpienia? Mam wielką nadzieję, że ta książka pozwoli dostrzegać mi światło w trudnych momentach mojego życia. Wciąż uczę się tego, że wszystko, co mnie spotyka, czego doświadczam jest dobre, bo pochodzi od Pana.
Na koniec przytoczę jeszcze pytanie, które zadaje ks. Dolindo w liście zatytułowanym "Chcesz działać po Bożemu?":
"Idziemy do Jezusa z powodu naszego upodobania czy też po to, by być Jego narzędziami dla chwały Boga?" (s. 127).
A Ty? Dlaczego idziesz?
Serdecznie polecam tę książkę, aby zrozumieć lub w ogóle zaakceptować, że cierpienie w życiu człowieka również ma głębszy sens i jest wolą Boga.
Przekład: Janusz Jasielec, Wojciech Kudyba
1 komentarzy
Nie znam jeszcze tej pozycji :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za zostawienie komentarza na moim blogu.