29 paź 2019

20/2019: ZARAZ BĘDZIE PO WSZYSTKIM - GRZEGORZ UZDAŃSKI

Są takie tematy, których boimy się podejmować. Najczęściej dlatego, ponieważ są dla nas niewygodne, drażliwe, denerwujące czy też stresujące. Wywołują w nas szereg różnych emocji, czasem nawet sprzecznych, mieszanych. Gdy na tapecie jest temat starości, przemijania i tych uczuć, problemów, z którymi borykają się starsze osoby, to my - młodzi jeszcze ludzie - wolimy bezpiecznie tego unikać. Mówi się, że "starość nie radość". Boimy się wyobrazić tej "nie radości", nie wiemy jak przyjdzie nam żyć za kilkadziesiąt lat. Grzegorz Uzdański w swojej książce Zaraz będzie po wszystkim podjął trudny temat - starość w domu opieki. Czy może być godna? Jak sobie radzą w takich miejscach pensjonariusze i osoby tam pracujące?


W książce mówią do nas trzy głosy. Pani Jadwiga, osiemdziesięcioletnia zrzędliwa staruszka, która jest mieszkanką domu opieki. Codziennie zmaga się z monotonią dnia, powtarzalnym schematem zajęć, przeplatanym bólem fizycznym, psychicznym także. Bo jak zdrowo myśleć, skoro bohaterka czuje się samotnie, nieszczęśliwe i wszystko jej nie pasuje? Wspomina często swoje dawne, sprawne życie, rodzinę, przywołuje w myślach przeżyte już lata lub opowiada je wolontariuszowi, który często się nią zajmuje. 

Tomek, młody wolontariusz, który stara się skupić na pracy, pomóc pensjonariuszom oraz pracownikom domu opieki. Ma jednak swoje problemy, dotyczące głównie rozstania z dziewczyną, więc ciężko jest mu się skupić na wykonywanych obowiązkach. Między wysłuchiwaniem bolączek pacjentów oraz sprzątaniem w ośrodku, zerka nieustannie na telefon, ciągle sprawdzając czy może była dziewczyna nie odpisała mu na wiadomość. 

Pani Agata, pielęgniarka z długim stażem. Stara się wykonywać jak najlepiej swoje obowiązki, jednak też jest rozkojarzona. Problemy domowe odbijają się na jej samopoczuciu - córka wagaruje, mąż ją zdradza. Wszystkie myśli kotłują się w jej głowie i nie dają jej spokoju. Tymczasem tu trzeba przewinąć jedną pensjonariuszkę, tu obmyć rany po odleżynach, na innej sali zaczyna się wieczorny obchód, gdzieś indziej ktoś ją woła, ponieważ liczy na chwile rozmowy. Zajęć bez liku, a i tak starsze, zagubione, potrzebujące uwagi osoby uważają, że personel nic tylko siedzi w socjalnym i plotkuje. 

Autor pokazuje trudne życie osób starszych, ale też wszystkich tych, którzy się nimi zajmują. Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że najmniejszy udział w pomocy ma rodzina i osoby spokrewnione. Schorowane osoby mogą liczyć przede wszystkim na personel, który ma masę zajęć i nie zawsze jest w stanie poświęcić danej osobie tyle czasu, ile by sobie życzyła. Czytając tę książkę mam wrażenie, że najgorzej jest trafić do takiego domu opieki, jak jesteśmy kontaktowi. Jesteśmy świadomi bólu, świata, rozumiemy i mamy ciągle nadzieje na lepsze jutro. Osoby, które z kolei są już tak schorowane i stare, że nie wiedzą o Bożym świecie, to przynajmniej mają mniejsze cierpienie psychiczne - nie wspominają, nie roztrząsają, nie marudzą. Tylko są. Liczą się jako sztuka, nie jako człowiek.

Książka bardzo mnie poruszyła, zmusiła do myślenia, pobudziła moją wyobraźnię. Po przeczytaniu jej, potwierdza się to, o czym mówi się od lat: starość się Panu Bogu nie udała.

SZCZEGÓŁY KSIĄŻKI:
Autor: Grzegorz Uzdański
Oprawa: twarda
Liczba stron: 256
Data premiry: 18.09.2019
Wydawnictwo: Wydawnictwo W.A.B.

2 komentarzy

  1. Niełatwy temat porusza ta książka. Ale ważny i w jakimś stopniu dotyczący nas wszystkich. Jeśli nie teraz, to w przyszłości...

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za zostawienie komentarza na moim blogu.