15 paź 2019

18/2019: 50 TWARZY TINDERA - JOANNA JĘDRUSIK

Czasem ciężko jest nam coś zacząć. Pierwsze supełki na drutach, aby później powstał z tego sweter, pierwsze sploty warkocza, żeby na końcu podziwiać wspaniałego dobierańca z włosów, pierwsze kilometry biegu na rozruch po długiej przerwie w aktywności fizycznej. I właśnie ja tak mam z recenzją książki Joanny Jędrusik 50 twarzy Tindera, którą omawiamy w Niepoczytalnym Klubie Książki ChPD. Po prostu nie wiem od czego zacząć. Może na początku napiszę, że czuję się trochę oszukana po przeczytaniu kilku zdań zachęcających na okładce, jestem zawiedziona treścią i historiami, z którymi przyszło mi się zapoznać. Często potocznie mówimy: "co się zobaczyło, już się nie odzobaczy". Książki pobudzają wyobraźnię. Moja po przeczytaniu tej pozycji z pewnością delikatnie ucierpiała.



50 twarzy Tindera jest autobiograficznym reportażem autorki, dotyczącym randkowania poprzez narzędzie Tinder. Czy są to rzeczywiście randki? Spotkania w celu zapoznania się, spędzenia ze sobą miło czasu, przeprowadzenia wartościowej rozmowy, poznania drugiego człowieka, czy też w celu umówienia się wyłącznie na wyuzdany seks?

Na początku książki dowiadujemy się, że autorka jest w monotonnym, nudnym związku małżeńskim. Właściwie żyją sobie z mężem z miesiąca na miesiąc, bez miłosnych uniesień, dość spokojnie. Do dnia, kiedy dowiedziała się, że mąż zdradza ją z koleżanką z pracy i właściwie ich kilkuletni związek dobiega końca. Po jakimś czasie Joannie doskwiera samotność, nuda i myślę, że niskie poczucie własnej wartości. Za namową znajomych ściąga sobie na telefon aplikację Tinder, która ma ułatwić jej poznawanie nowych mężczyzn oraz umawianie się na randki. 

Krótka instrukcja: użytkownik ma kilka swoich zdjęć na profilu oraz krótki opis swojej osoby. Jeśli przesuniemy go w prawo i on nas też - jesteśmy zmatchowani, czyli jakby tworzymy potencjalną parę. Możemy do siebie pisać i umówić się na spotkanie. Jeśli natomiast przesuniemy użytkownika w lewo (lub on nas) to odrzucamy taką znajomość i nie mamy możliwości kontaktu. Użytkowników można podzielić na kilka grup: takich, co szukają relacji, miłości swojego życia, osób niezdecydowanych, którzy ściągnęli sobie aplikację i za bardzo nie wiedzą, co z tym zrobić oraz osób, które szukają wyłącznie partnera do seksu. Joanna była w każdej z tych grup.

W opisie książki można przeczytać obiecujące zapowiedzi: "Czytając opisy jej przygód, będziesz wybuchać na przemian śmiechem i płaczem" lub "Bridget Jones na ostro z kontem na Tinderze". Serio? Przez toporność lektury i płytkie treści ciężko było mi wybuchać innymi emocjami jak zażenowanie i mocne zakłopotanie. Mam wrażenie, że z reportażu zrobił się lekko przerysowany pornos przelany na papier. A mojej ukochanej Bridget Jones proszę mi nie obrażać. Praktycznie każdy rozdział sprowadza się do prymitywnych opowieści na temat jej fascynacji seksem. Moim zdaniem, jeżeli ktoś otwarcie przyznaje, że książka jest autobiograficznym reportażem, czyli dotyczy to właśnie autora, to musi liczyć się z tym, że zostanie po prostu przez społeczeństwo oceniony. Ciężko jest mi po tej lekturze skupić się na treści, bo i tak sposób pisania Joanny i słownictwo, którego używa - bardzo potoczne, z masą wulgaryzmów - po prostu nie jest wybitnym osiągnięciem literackim.

Gdzieś przeczytałam opinię innej osoby na temat 50 twarzy Tindera, że już wie na pewno, żeby nie brać się za czytanie książek napisanych przez blogerów, vlogerów czy innych influencerów, ponieważ nie mają one wartościowych treści. Ja się z tym nie mogę zgodzić, ponieważ przeczytałam kilka książek osób prowadzących blogi i były one zabawne, czy też bardzo życiowe - zależy jakiego autora. Nie wsadzałabym wszystkich do jednego worka. Joanna Jędrusik prowadzi fanpage na Facebooku o nazwie: "Swipe me to the end of love" stąd taki osąd.

Jedynym plusem tej książki jest wyjaśnienie takim laikom jak ja, na czym polega to całe matchowanie się z drugą połówką i przesuwanie palcem w lewo lub w prawo w celu umówienia się na "randkę" poprzez Tindera. Nie jest to na pewno poradnik, ani literatura faktu. Nie wyjaśnia nam to tak naprawdę samej ideii, dla której powstał Tinder i jego wpływu na relacje nawiązywane poprzez jego użytkowanie. Nie ma tutaj takiego psychologicznego podejścia, tylko niestety skupienie się na swoich przeżyciach i doznaniach erotycznych, które zostały opisane w szczegółowy i niesmaczny sposób. Myślę, że autorka przedobrzyła ze względu na tytuł jaki nadała książce. Kojarzy się on oczywiście z 50 twarzami Greya, które w porównaniu z historiami opisanymi w tej książce są delikatnym romansidłem z lekką nutką erotyzmu.  

Plusem jest jednak to, że książkę czyta się bardzo szybko i jeżeli są osoby, które mają ochotę zaznajomić się z treścią, to nie stracą dużo cennego czasu. Moim zdaniem jest masa książek, które można przeczytać zamiast tej pozycji.

SZCZEGÓŁY KSIĄŻKI:
Autorka: Joanna Jędrusik
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 288
Data premiery: 26.04.2019
Wydawnictwo: Krytyka Polityczna

2 komentarzy

Dziękuję za zostawienie komentarza na moim blogu.