20 lis 2020

TRUDNA MIŁOŚĆ: MAMA I JA - REGINA BRETT

Więź między matką a dzieckiem to szczególny rodzaj bliskości. Często symbiotycznej, pełnej zaufania i bezgranicznego poczucia bezpieczeństwa. Tak przynajmniej powinna - moim zdaniem - wyglądać ta relacja. Czy każdy takiej matczynej miłości doświadczył? Kto śledzi moje poczynania czytelnicze na pewno kojarzy, że jestem wielką fanką pióra Reginy Brett. Gdy pierwszy raz, ponad 6 lat temu, trafiła w moje ręce jej pierwsza książka Bóg nigdy nie mruga, od razu wiedziałam, że mądrość życiowa autorki i sposób w jaki przekazuje ją swoim czytelnikom głęboko zakorzeni się w moim sercu. Życiowe lekcje z morałem, zapisane krótkimi felietonami, które raz wzruszają, raz bawią, czyta i przyswaja się bardzo szybko. I tak kupowałam kolejne książki Reginy, kodując następne istotne przesłania. Autorka często w swoich książkach wspomina o jej relacji z mamą. A nie była ona niestety taka, jaką opisywałam na początku tego tekstu. Jak pisze Regina, "chociaż miałam matkę, czułam się przez nią osierocona" (s. 25). W swojej nowej książce Trudna miłość. Mama i ja, autorka stara się wyrzucić z siebie wszystkie emocje, najboleśniejsze rany. Poprzez pisanie stara się zaleczyć traumy z dzieciństwa.


Najnowsza książka Reginy nieco różni się od pozostałych. Nie mamy tutaj 50 lekcji w formie felietonów a opowieść składającą się z pięciu części. Nazwałabym to etapami narodzin miłości między matką a córką. Autorka na początku dość szczegółowo opisuje swoje dzieciństwo. Czas dorastania w domu wielodzietnym nie należał do najprostszych. Wybuchowy ojciec, molestujący ją seksualnie do tego brak oparcia w mamie, jej obojętne spojrzenie i zimne serce. Niby mówi się, że jeśli ma się dużo rodzeństwa to ono wychowuje się samo - każdy sobie pomaga, wspiera się. Ale czy na dłuższą metę jest to wystarczające? Przecież każdy potrzebuje bliskości, zapachu, ciepła, rozmowy z własną mamą. To jest naturalna potrzeba wynikająca z miłości. Tego niestety w domu autorki zabrakło.

"Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek powiedziała do mnie "kocham cię", poczytała mi książkę albo zagrała ze mną w planszówkę. Najczęściej traktowała nas obojętnie. Na wiele różnych sposobów okazywała nam, że nic dla niej nie znaczymy" (s. 31).

Etap dojrzewania to skomplikowany czas pełen porażek, usilnego szukania bliskości wśród mężczyzn, przypadkowe znajomości, alkohol. O wielu wątkach już wiedziałam z poprzednich książek więc było to dla mnie takim odświeżeniem najważniejszych wydarzeń z życia autorki. Pojawia się na świecie także córka Reginy, Gabrielle. Nasz bohaterka nie potrafi zrozumieć jak to jest, że jej rodzice potrafią okazać miłość względem jej dziecka, a mieli problem z czułym gestem w stosunku do własnych dzieci? Regina wciąż czuje się odrzucona, samotna, emocjonalnie zaniedbana. Przyszedł także czas na kochającego męża, chorobę nowotworową i liczne terapie, mające pozwolić jej uwolnić się od przeszłości. Odciąć od mamy raz na zawsze, ale niespodziewanie jej rodzicielka zaczęła chorować.



W książce przychodzi także czas na miłość. Czwarta część rozpoczyna się zdaniem "Przyszedł czas, żebym pokochała moją matkę" (s. 203). Pojawia się uczucie, które narodziło się pod koniec życia schorowanej rodzicielki. Może taka była misja Reginy? Być głosem i oparciem schorowanej mamy, która powoli znikała chorując na Alzheimera w ośrodku dla seniorów. I chociaż miała przeróżne humory, zachowania, lepsze i gorsze dni, Regina wiedziała, że to już jedyny czas, w którym mogą sobie okazać troskę i miłość. Autorka mówiła sobie, że jej mama jest córką Boga, a ona potrafi kochać każde Boże dziecko, bez względu na to, z czym zmagała się jej mama. To była jej podróż ku Bogu, a duchowym zadaniem Reginy było pomóc mamie umrzeć. Wydaje mi się, że nie każdego człowieka byłoby stać na taki gest względem rodzica, który przez całe życie traktował go w sposób obojętny.


Ciężko jest czytać o trudnej relacji z mamą, o krzywdzie, jaką ojciec wyrządza własnej córce. O braku tak bardzo potrzebnej do życia miłości, poczucia bezpieczeństwa, akceptacji i usilnym szukaniu wsparcia. Prócz bólu, który przemawia przez Reginę wiele razy w tej książce przychodzi także czas na przebaczenie i miłość. Autorka wykazała się ogromną wiarą i mądrością. Bez wsparcia Boga nie byłaby tak dobrą osobą, jaką jest dzisiaj. Książkę czyta się bardzo szybko, mimo trudnych tematów, jakie zostały poruszone można rozkochać się w stylu pisania autorki. Lektura otwiera oczy, daje do myślenia. Jeśli jesteś mamą, na pewno zatrzymasz się dłużej nad przesłaniem tej książki i przeanalizujesz swoją relację z dzieckiem. Na miłość nigdy nie jest za późno.

SZCZEGÓŁY KSIĄŻKI:
Autor: Regina Brett
Oprawa: twarda
Data wydania:
Liczba stron:
Wydawnictwo: Wydawnictwo Insignis

0 komentarzy

Prześlij komentarz

Dziękuję za zostawienie komentarza na moim blogu.