24 sty 2019

SKOKI ROZWOJOWE I LĘK SEPARACYJNY U DZIECKA - JAK SOBIE Z NIMI RADZIĆ?

W dzisiejszych czasach o skokach rozwojowych wie już pewnie każdy świeżo upieczony rodzic - albo przynajmniej większość. Istnieją nawet strony z kalendarzami skoków - wystarczy wpisać datę urodzenia dziecka i w kilka sekund widzimy na ekranie, w którym tygodniu życia naszego maluszka można spodziewać się burzy, czyt. skoku rozwojowego. Wspaniale - wiesz na co się przygotować. Starsze pokolenia - nasi rodzice, dziadkowie, ciocie - mogą być zdumieni na informację o takim zjawisku. -"Skok rozwojowy? Pierwsze słyszę". Sięgając pamięcią wstecz, mój Tata wspaniale nazwał okres skoków rozwojowych mojego dzieciństwa - "To było wtedy, kiedy klaskaliśmy uszami, ale nie wiedzieliśmy o co chodzi". Może śmiesznie brzmi, ale tak to trochę wygląda. Czym są skoki rozwojowe i ile ich jest w pierwszym roku życia niemowlęcia?


Pierwsze 12 miesięcy życia dziecka to czas bardzo intensywnego rozwoju - fizycznego i psychicznego. Nie tylko maluszek pięknie rośnie, przybiera na wadze, ząbkuje, ale też jego mózg i układ nerwowy bardzo szybko się rozwijają. Dziecko musi sobie poradzić z nowymi dla niego bodźcami, które zaczyna bardzo intensywnie odczuwać. Maluch staje się marudny, rozdrażniony, płaczliwy, wyraźnie zagubiony, najchętniej cały dzień spędziłby na rączkach, albo przy piersi. Taka zmiana nastroju u dziecka świadczyć może o skoku rozwojowym.

Okresy skoków rozwojowych i umiejętności jakie dziecko nabywa:
(szczegóły znajdziecie TUTAJ)
  • 5 tygodni - wrażenia 
  • 7-9 tygodni - wzory  
  • 11-12 tygodni - niuanse  
  • 14-19 tygodni - wydarzenia  
  • 22-26 tygodni - relacje / lęk separacyjny  
  • 33-37 tygodni - kategorie 
  • 41-48 tygodni - sekwencje 
Jak widać, skoki rozwojowe pojawiają się w określonych tygodniach życia. Z czasem, trwają coraz dłużej i warto mieć to w pamięci, aby jakoś przygotować się na ten trudniejszy czas.

Ja skupię się na skoku, który u nas aktualnie trwa (i trwa, i trwa, i trwać pewnie będzie jeszcze długo).

LĘK SEPARACYJNY

To nic innego jak lęk przed rozstaniem. W okolicach 6 miesiąca dziecko zaczyna zdawać sobie sprawę, że wcale nie tworzy jedności z matką. Nasila się, gdy dziecko zaczyna pełzać, raczkować, chodzić - czyli oddalać się od mamy. Zwykle lęk dotyczy właśnie mamy, chociaż mogą to być także inne osoby. 

Gdy znikasz, dziecko wyobraża sobie, że możesz już nie wrócić i nie potrafi sobie z tym poradzić. Lęk separacyjny jest normalnym etapem rozwoju dziecka i świadczyć może o rozwiniętej więzi między matką, a dzieckiem. To wcale nie jest tak, jak tłumaczą sobie osoby trzecie - "A bo z Tobą spędza cały dzień to nie ma się co dziwić, że chce tylko do Ciebie". Owszem, taka więź może być przez to nasilona, jednak lęk pojawia się także u niemowlaków, które w ciągu dnia widzą więcej osób niż tylko swoją mamę.

Należy też wspomnieć, że ten skok rozwojowy maluszki przechodzą różnie - jedne bardzo przeżywają ten etap i mama dosłownie nie ma odejścia - a inne przechodzą go łagodnie i to wcale nie oznacza, że mama dla dziecka wcale nie jest ważna. 

U nas akurat ten skok rozwojowy jest bardzo nasilony. Matylda wymaga dużej uwagi i bliskości. Bywają dni, kiedy sama czuje się słabiej i tak naprawdę wypadałoby usiąść razem z nią i zapłakać sobie w duecie. No ale - wiadomo, że matki mają super moc i po prostu trzeba znaleźć na to wspaniałe zjawisko jakiś sposób.


JAK SOBIE RADZIĆ Z LĘKIEM SEPARACYJNYM?
(Pomaga także przy "zwykłym" skoku rozwojowym)

Po pierwsze - najważniejsze - pamiętaj o tym, że to minie.

To przejściowy i zdrowy etap rozwoju Twojego dziecka. Nie ma nic nadzwyczajnego, ani odkrywczego w tym, że dziecko w objęciach mamy czuje się najbezpieczniej. Postaraj się dać jak najwięcej tej bliskości dziecku. Na pewno dobrym rozwiązaniem nie będzie tworzenie dystansu między Wami, aby "dziecko nauczyło się", że mama to mama, a dziecko to odrębna istota. Spokojnie, maluszek to sam zrozumie.

Noś, tul, przytulaj - bądź blisko.

Potrzebna będzie chusta lub nosidło. U nas to bardzo pomaga. Zwłaszcza, kiedy Matylda ma apogeum swojego lęku. Pospacerujemy sobie w nosidle - 15-20 minut, czasem 60 jeśli jest potrzeba, ale później jest spokojniejsza, bo dostała bliskość jaką potrzebowała. Nosidło czy chusta są na tyle wygodne, że zwalniają nam ręce, a jednocześnie jesteśmy blisko dziecka.


Nie reaguj na komentarze, że dziecko jest rozpieszczone, bądź uzależnione od Ciebie.

Po prostu - nie reaguj. Mimo wielu cennych rad i wskazówek, to rodzice mają własną receptę na wychowanie własnego dziecka. Dziecko czuje się zagubione, zmęczone, rozdrażnione, a przy tym wszystkim jest malutkie i dopiero uczy się wszystkich umiejętności i emocji. Pomyślcie sami, Drodzy Czytelnicy, jakbyście się czuli na ich miejscu? Wszystko w rękach rodziców, aby dziecko łagodnie przechodziło ten okres.

Nie pozwalaj na wypłakiwanie się dziecka - nie reaguj na takie pouczenia od osób trzecich.

W Księdze RB jest ta kwestia bardzo dobrze opisana. Mianowicie, jeżeli ktoś zasugeruje Ci, żebyś "pozwoliła swojemu dziecku" się wypłakać, obojętnie, czy jest to osoba, która nie ma biologicznej łączności z Twoim dzieckiem czy jest to osoba z rodziny, pamiętaj, że takie pouczenie jest bardzo aroganckie. Znasz płacz swojego dziecka najlepiej, wiesz, że to sygnał jakiejś jego potrzeby, więc nie pozwól, aby wmówiono Ci, że ten znak to dla Ciebie uciążliwość. 

Stwórzcie rytuał pożegnań.

Jeżeli dziecko ma zaostrzony lęk separacyjny, jak u nas, dobrym rozwiązaniem jest, aby powoli wdrażać w życie rytuał pożegnań. Najgorsze dla takiego maluszka jest, kiedy mama znika bez słowa, a dziecko zostaje z kimś w drugim pokoju. Może sobie szybko zdać sprawę, że coś mu umknęło i mama może zniknąć w każdym momencie - no i bach, lęk jest jeszcze większy.

Wieczorem, gdy dziecko już śpi, zrób coś dla siebie.

Wiem, że dzień z maluchem, który aktualnie przechodzi skok rozwojowy może być naprawdę męczący. Jeśli maluch już śpi wieczorem, odetchnij również przez chwilę. A jeśli nie śpi, niech Tata zaopiekuje się maluszkiem, pobawi się z nim, a Ty poświęć trochę czasu na regenerację i odpoczynek. Gorąca kąpiel, pielęgnacja, czytanie książek, prowadzenia bloga, rozmowa telefoniczna z przyjaciółką, serial, film, gorąca herbata, melisa, medytacja, modlitwa, ćwiczenia, masaż, gorąca kolacja. Chociaż godzina dla Ciebie, mała przyjemność. Jutro musisz wrócić ze zdwojoną siłą.

Organizuj dobrze dzień.

Dobrze jest przygotować się na zapas. Na przykład wieczorem zrobić obiad na następny dzień, puścić pranie z samego rana i rozwiesić zanim mąż wyjdzie do pracy, iść na zakupy z samego rana, albo najlepiej niech tą kwestią zajmie się mąż. 

U nas to wygląda tak, że rano, gdy Matylda już nie śpi, mąż zabiera ją i szykuje się do pracy, a ja mogę jeszcze dospać godzinkę. Gdy wraca z pracy przejmuje Małą, kąpie ją - a ja mogę chwilę odpocząć, przygotować kolację, obiad na następny dzień, cokolwiek innego niż zajmowanie się dzieckiem. 


Należy też pogodzić się z tym, że bywają słabsze dni. Jednak to są także uroki macierzyństwa. Świat się nie zawali, jeżeli kawę wypijesz w towarzystwie zabawek i swojej pociechy, a w domu nie będzie czysto jak w muzeum. Przecież to minie, a wszystkie tygodniowe zaległości można nadrobić w weekend!

A Wy jakie macie sposoby na skoki rozwojowe swoich dzieci?

8 komentarzy

  1. "To minie" to wytrych :) przy mojej trojce tylko ta mysl mnie czasem ratuje :) Mina nieprzespane noce, skoki rozwojowe, bunty dwulatkow I trzylatkow, marudze niejadka. MINIE I przyjdzie cos innego ;) 😂 a przy wiekszej ilosci pociech trzeba sie zmierzyc z calymi pakietami tego coco minie ;) ale tez ile wspanialych chwil. Coz macierzynstwo to trudna droga, ale wspaniala.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ehh.. co racja, to racja! No jakoś trzeba się pocieszać, żeby przebrnąć przez trudniejszy okres.. :)

      Usuń
  2. mi się często wydaje że moja umiłowana córka to jest od zawsze i zawsze w skoku rozwojowym ;) ostatnio pojawiły się sceny że kładzie się na podłogę i płacze jeśli coś nie po jej myśli i jeszcze muszę ja podnosić bo sama nie wstanie. czy są sposoby na to? nie sądzę .... miłość obecność i opanowanie. asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, też mam wrażenie, że skoki rozwojowe to trwają... nieustannie :)

      Usuń
  3. cóz, mój mały problem polega na tym, że nie mam komu podrzucić wieczorem córki, po prostu 24h/dobę jesteśmy we dwie, czasem w weekendy są dziadkowie. To jest dopiero hardcore :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też 24h/dobę z córką :) w weekendy dziadków brak.. :) znam to, znam :)

      Usuń
  4. tematyka mnie jeszcze nei dotycfzy, ale już mnie przeraża ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh, może brzmi przerażająco... ale uśmiech wszystko wynagradza, serio :)

      Usuń

Dziękuję za zostawienie komentarza na moim blogu.